Webowe aplikacje, które przekonwertują filmy z YouTube’a na animowane GIF-y

Animowane gify są w modzie. Jeżeli chcesz taki stworzyć, możesz to zrobić bez większego problemu, potrzebujesz jedynie śmiesznego filmiku z YouTube’a. Dalej pomogą ci darmowe konwertery online.

Jeszcze prostsza jest konwersja filmów z Youtube dzięki poniższym aplikacjom.

Gifsoup

W Gifsoup po prostu kopiujesz adres dowolnego filmu z Youtube’a do pola tekstowego i klikasz Create Gifs.

Następnie wybierasz maksymalnie dziesięciosekundowy fragment filmu i klikasz przycisk Generate Animated GIF.

Więcej opcji nie ma, więc cały proces jest bardzo prosty. Jedyny minus jest taki, że Gifsoup wstawia znak wodny. Płatne konto premium pozwala tworzyć GIF-y z maksymalnie 30 sekund filmu i bez znaku wodnego.

MakeaGIF

MakeaGIF działa na podobnej zasadzie co Gifsoup, ale ma nieco bardziej wyszukany interfejs. Za pomocą suwaka wybierasz, gdzie ma zaczynać się twój gif, zaś za pomocą drugiego określasz jego długość. Jeżeli się zarejestrujesz (bezpłatnie), to maksymalna długość GIF-a to 10 sekund. W przeciwnym razie jest to 5 sekund.

W porównaniu do Gifsoup, MakeaGIF nie dodaje znaku wodnego, a GIF-y są nieco lepiej animowane, jednakże aplikacja działa wolniej.

IMGflip

Równie wygodnym internetowym konwerterem dla filmów z YouTube’a jest IMGflip. Tutaj również mamy podział na użytkowników darmowych i konta premium za dodatkową opłatą. Darmowa wersja generuje GIF-y o długości do 10 sekund i rozmiarze 260 na 360 pikseli ze znakiem wodnym. Można również wykonać kwadratowy awatar o rozmiarze 100 pikseli.

Program zawiera bardzo przydatną funkcję. Przed stworzeniem GIF-a IMGflip informuje o oczekiwanej liczbie klatek na sekundę i rozmiarze pliku. Można również wstawić krótką wiadomość tekstową w dowolnym miejscu GIF-a. Płatna wersja IMGflip Pro pozwala na tworzenie GIF-ów w dowolnej rozdzielczości do 40 sekund i bez znaku wodnego.

Zobacz także:

Filmy z Youtube’a w postaci plików GIF? Jest to możliwe dzięki GifYouTube

Jak stworzyć animowane GIF-y z kotami na Facebooka, Twittera i fora – część 1